Pomysł powołania takiego zespołu przedstawił Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Ta sprawa – jak powiedział - głęboko leży mu na sercu, a celem jest odwróceniu tendencji, że coraz więcej Polaków wątpi w ustalenia komisji , której był członkiem . - Gdy komisja traci zaufanie, to i jej ustalenia są deprecjonowane, także nasze zalecenia dla lotnictwa wojskowego. Nie możemy do tego dopuścić. Ale jesteśmy w klinczu: chcielibyśmy coś zrobić, a niewiele możemy – twierdzi Lasek.
Powodem klinczu jest – jak się okazuje – brak dostępu do materiałów źródłowych, które zostały zdeponowane w archiwum MON, w inspektoracie ds. bezpieczeństwa lotów. A prostowanie kłamstw smoleńskich - mówi Lasek - bez dostępu do danych nie ma sensu.
W związku z tym Jerzy Miller zadeklarował pomoc i zapowiedział wniosek do premiera o udostępnienie zespołowi dowodów zebranych przez jego komisję.
Przyjrzyjmy się zatem, jak to z tymi „dowodami” było.
***
Jakakolwiek komisja dochodzeniowa powinna opierać swoje prace na pewnym zbiorze dokumentów źródłowych, których oryginalność nie powinna budzić zastrzeżeń. Powinna mieć możliwość samodzielnego zbadania urządzeń i przyrządów, które są kluczowe dla wiarygodności przeprowadzanego dochodzenia. Powinna mieć również możliwość zadawania pytań wszystkim tym osobom, które były świadkami zdarzeń podlegających badaniu.
W przypadku tzw. komisji Millera, której zadaniem było wyjaśnienie przyczyn zdarzenia z 10 kwietnia 2010 roku, trudno mówić o spełnieniu któregokolwiek z powyższych warunków. Komisja miała bezpośredni dostęp jedynie do dokumentów związanych z działalnością 36 SPLT i dokumentów związanych z organizacją wizyty przez stronę polską oraz niektórych przesłanych przez stronę rosyjską. Miała również możliwość w miarę dokładnego zbadania warunków pogodowych panujących w dniu 10 kwietnia 2010.
Reszta dokumentów to kopie (np. zapisy z rejestratorów) lub dokumenty wtórne, jakim jest np. raport MAK i dołączone do niego niektóre ekspertyzy (przede wszystkim te, które miały udowodnić winę załogi samolotu).
Przypomnijmy w skrócie, jakich podstawowych dokumentów komisja Millera nie posiadała (i domagała się ich otrzymania od strony rosyjskiej) oraz jakich zdarzeń z dnia 10 kwietnia one dotyczyły. Jest to zaledwie niewielki fragment listy opublikowanej w uwagach do projektu raportu MAK, sporządzonego przez ww. komisję. Od czasu opublikowania raportu końcowego KBWL LP minęło już prawie półtora roku, a pozycji na liście prawdopodobnie nie ubyło.
Dokumenty i urządzenia rejestrujące przebieg lotu do miejsca docelowego:
- Rejestrator parametrów lotu Tu-154M (taśmy)
- Rejestrator MARS-BM z samolotu Tu-154M (taśmy)
- Rejestrator KBN samolotu Tu-154M (taśma)
- Zapis video ze stanowiska kierownika strefy lądowania
- Przebieg podejścia do lądowania samolotów w dniu 7 i 10 kwietnia 2010 r.
- Zapisy radarowe (video) lub/i zrzuty radarowe z przebiegu lotu Tu-154M w dniach 7 i 10 kwietnia w FIR Białorusi i Federacji Rosyjskiej z koordynatami geograficznymi (stopnie, minuty, sekundy) oraz danymi lotu transpondera SSR (wysokość, kurs) z prezentacją podstawy czasu zapisu.
- Harmonogram czasowy wszystkich operacji lotniczych na lotnisku Smoleńsk „Północny” w dniu 10 kwietnia 2010 r.
Dokumenty opisujące miejsce zdarzenia:
- Protokół z oględzin miejsca zdarzenia.
- Materiał filmowy sporządzony na miejscu zdarzenia bezpośrednio po katastrofie.
- Materiał filmowy dokumentujący wykonywane oględziny i czynności podejmowane na miejscu zdarzenia.
- Dokumentacja fotograficzna z miejsca zdarzenia wykonana bezpośrednio po katastrofie.
- Dokumentacja fotograficzna dokumentująca wykonywane oględziny i czynności podejmowane na miejscu zdarzenia.
Dokumenty opisujące akcję ratowniczą i czynności wykonywane w dniach następnych:
- Dokument z przeprowadzonej akcji poszukiwawczo-ratowniczej po zaistnieniu katastrofy samolotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r. zawierający informacje dotyczące sił i środków użytych w trakcie prowadzenia akcji.
- Raporty/oświadczenia opisujące przebieg i działania służb poszukiwawczo-ratowniczych w trakcie wykonywania czynności związanych z katastrofą samolotu Tu-154M.
- Dokumentacja fotograficzna i filmowa wraku samolotu z miejsca zdarzenia dokumentująca przebieg przemieszczania szczątków.
- Dokumentacja fotograficzna i filmowa wraku samolotu z miejsca zdarzenia dokumentująca przebieg rekonstrukcji wraku samolotu.
- Wykaz przeprowadzonych ekspertyz technicznych urządzeń, systemów i przyrządów pokładowych.
Z powyższego skrótowego zestawienia wynika, że komisja nie posiadała oryginalnych dokumentów potwierdzających przebieg lotu, dokumentów opisujących miejsce zdarzenia i opisujących czynności wykonywane po zdarzeniu. A są one niezbędne do rzetelnego przeprowadzenia badania bezpośrednich przyczyn zdarzenia.
Opublikowany przez komisję raport był więc od samego początku obarczony wadą małej wiarygodności. Jeżeli zatem na podstawie tych samych „dowodów”, a raczej ich braku zespół ekspertów chce odbudować wiarygodność Komisji Badania Wypadków Lotniczych, to cała ta operacja skazana jest z góry na niepowodzenie.