Zniechęcony takim obrotem sprawy jest kpt. Gruszczyk, mówiąc na antenie TVN24:
- To taka trochę lipa.
Wyjaśnił co prawda, że:
- Chodzi przede wszystkim o to, żeby robić taki eksperyment,
trzeba doprowadzić do sytuacji, żeby ten samolot w czasie eksperymentu
miał maksymalnie zbliżone warunki, wszystkie warunki pogodowe - takie
jak temperatura, wiatr, kierunek wiatru, ciężar samolotu,
ale zapomniał dodać, że do udanego eksperymentu potrzebna jest jeszcze co najmniej obecność w „wieży” ruskich kontrolerów.
Nie udało się również potwierdzić wersji zamachu, ponieważ dobór
składu pasażerów nie gwarantował zainteresowania nimi potencjalnych
zamachowców.
Niespełnienie powyższych dwóch warunków – zupełnie niezależnie od
pozostałych - uniemożliwiło pomyślne przeprowadzenie eksperymentu.
Kapitan Gruszczyk podsumował:
- Jestem zdziwiony, czego tak naprawdę ta komisja szuka.
Mogę rozwiać wątpliwości kapitana.
Komisja szuka odpowiedzi na następujące pytanie:
- Jak to się stało, że samolot TU-154M, z 96 osobami na
pokładzie, wyleciał z lotniska Okęcie 10 kwietnia 2010 roku i nigdy już
na to Okęcie nie powrócił?
Możemy jednak być pewni, że TA komisja nigdy nie znajdzie odpowiedzi na to pytanie.
Ale historia jeszcze się nie zakończyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz