Jedynym celem badania wypadków lotniczych jest zapobieganie tego typu zdarzeniom w przyszłości. Podkreślmy to wyraźnie – tego typu zdarzeniom.
Mówi o tym jednoznacznie załącznik 13 konwencji chicagowskiej w punkcie zatytułowanym: Cel badania wypadku.
Podkreślali to Morozow i Anodina – zarówno przed, jak i w trakcie publikacji raportu końcowego.
Jeżeli w tym aspekcie rozpatrujemy katastrofę w Smoleńsku, musimy
wziąć pod uwagę fakt, że nie miała ona precedensu w historii wypadków
lotniczych. Ten typ katastrofy nie wydarzył się jeszcze nigdy w historii
lotnictwa. Stanowi więc przykład wypadku określonego typu, który należy
rozpatrywać w sposób całkowicie indywidualny.
Raport końcowy MAK nie uwzględnił powyższych okoliczności i zastosował
standardową procedurę. Główną winą obarczono pilotów oraz naciski,
jakim zostali poddani.
Należy zatem zastanowić się, czy były inne, bardziej znaczące
przyczyny tej katastrofy, a następnie przedstawić zalecenia, które
pozwolą uniknąć tego typu wypadków w przyszłości.
Wstępnie należy sprawdzić, czy sąsiadem naszego państwa nie jest
przypadkiem upadłe, zaborcze, postmocarstwowe imperium, pragnące
odzyskać wpływy w regionie, w którym dawniej sprawowało niepodzielną
władzę. Jeżeli tak - należy poważnie zastanowić się, czy warto obejmować
stanowisko prezydenta.
Jeżeli już tak się stanie, nie należy wyznaczać sobie zbyt
górnolotnych celów. Nie należy mówić o podmiotowości państwa i narodu, o
moralności w sprawowaniu funkcji publicznych, o rozliczeniu
przeszłości, która może być przeszkodą w uniezależnieniu się od wpływów
obcej agentury.
A broń Boże, nie należy pomagać innym narodom broniącym swej
niepodległości i na wiecu solidarnościowym, w obecności tysięcy ludzi
oczekujących na wsparcie całego świata - wypowiadać następujących słów:
[…] Żadne państwo nie ma prawa naruszać integralności terytorialnej innego
państwa. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi
pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody
wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie!
[...] I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj; na Polskę […]
[...] I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj; na Polskę […]
Jeżeli odwiedza nas przywódca obcego, zaborczego imperium - nie należy w jego obecności przypominać
mu o krwawej przeszłości jego kraju:
[...] Przyszedł jednak 17 września. Dzień, w którym broniła się i
Warszawa i Modlin, w którym trwała jeszcze bitwa nad Bzurą, w którym
odparto Niemców spod Lwowa, ale tego dnia Polska otrzymała cios nożem w
plecy. Ten cios zadała bolszewicka Rosja, zgodnie z układem między
Ribbentropem a Mołotowem, wykonując, można powiedzieć, swoje sojusznicze
zobowiązania.[…] polscy oficerowie ginęli dlatego, że byli polskimi
oficerami - taki był wyrok […]
Gdy jednak już tak się stanie, że zostaniemy prezydentem, gdy prawda, honor, Ojczyzna staną się naszym najwyższym celem, gdy przemówienia zostaną wygłoszone - pod żadnym pozorem nie możemy udawać się
samolotem z wizytą do obcego, zaborczego imperium – nawet w najszlachetniejszym celu.
Jeżeli nie zostanie spełniona przynamniej ostatnia z tych przesłanek, możemy czuć się w miarę bezpieczni, jeżeli spełnione zostaną wszystkie - katastrofa jest nieunikniona.
Cytaty z przemówień prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji i na Westerplatte
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz