Dziesięć lat po katastrofie z 10 kwietnia 2010 r. tysiące ludzi w
Polsce podważają oficjalną wersję wydarzeń. - Teorie spiskowe to próba
uproszczonego wytłumaczenia sytuacji, które są tak przerażające, że
rozum nie jest ich w stanie pojąć - mówią eksperci. Wiele teorii snutych
jest wokół trzeciego samolotu, który miał wystartować z Okęcia, choć
nie ma po nim śladu w oficjalnych raportach.
Z biegiem lat, które mijają od czasu katastrofy, liczba sceptyków (lub
jak sami wolą się nazywać "działaczy na rzecz prawdy o 10 kwietnia"),
wciąż rośnie - pisze Polska Agencja Prasowa. Nie wierzą w oficjalne
wytłumaczenie przyczyn katastrofy, kto był za to odpowiedzialny oraz co i
kiedy wiedział rząd.
Alternatywnych wersji wydarzeń z tego dnia jest co najmniej kilka.
Jedni uważają, że w samolocie podłożono materiały wybuchowe i to one, a
nie błąd pilotów, miały spowodować uderzenia samolotu w ziemię, a za
zamachami stał ówczesny rząd. Wiele teorii snutych jest wokół stanu
wraku, którego szczątki nadal spoczywają obok lotniska i pomimo
wielokrotnych zapewnień, nie zanosi się, aby wróciły one w najbliższym
czasie do Polski. Niektórzy są zdania, że cała prawda zawarta jest w
czarnych skrzynkach, o których zwrot strona polska wnioskowała już
wielokrotnie, ale nie zwrócono ich z powodu chęci zatarcia śladów po
tajnej operacji, którą kierowano bezpośrednio z centrali FSB.
Poszukiwacze prawdy zastanawiają się, dlaczego władze nie zareagowały na
ostrzeżenie o możliwości porwania jednego z samolotów NATO lub nad tym,
że 10 kwietnia myśliwce rosyjskie mogły przechwycić co najmniej jeden,
lub nawet dwa samoloty, ewentualnie mogły one zostać skierowane na inne
lotniska.
Według sondażu przeprowadzonego w marcu 2020 r. przez ośrodek badania
opinii publicznej coraz więcej Polaków jest zdania, że „10 kwietnia” był
kolejnym etapem przejmowania w Polsce władzy przez ekipę podległą
wpływom obcego państwa.
Należą do nich niewątpliwie członkowie grupy o nazwie „Pamiętaj o
Smoleńsku”, która już w 2010 r. złożyła petycję podpisaną przez ponad
100 tys. osób domagających się niezależnego śledztwa dotyczącego
wydarzeń z dnia 10 kwietnia. Wśród innych organizacji można wymienić
m.in.: Inżynierów na rzecz Prawdy o 10 kwietnia, Naukowców na rzecz
prawdy o 10 kwietnia, a także założoną przez byłego senatora Kampanię na
rzecz Komisji ds. 10 kwietnia.
Eksperci są zdania, że dla wielu osób teorie spiskowe są bardziej
pocieszające niż uzmysłowienie sobie, że życie może być nieprzewidywalne
i pełne tragicznych wydarzeń.
Znany politolog tłumaczy, że teorie te są "próbą racjonalizacji" faktu
czy spektakularnego wydarzenia, którego "ani nasza wyobraźnia ani rozum
nie potrafią wytłumaczyć".
- Człowiek jest zwierzęciem sensotwórczym, a teorie spiskowe nadają
sens czy pseudosens temu, co ma charakter przekraczający nasze
możliwości poznawcze lub możliwości interpretacji – podkreśla.
- Autorzy tych teorii przez ich rozpowszechnianie nie tylko uzyskują
rozgłos, ale również jasno definiują wroga - wyjaśnia. - Dla wyznawców,
którzy często są osobami podatnymi na manipulację, teorie te tłumaczą
pewną rzeczywistość - dodaje.
----------
Podczas oficjalnego śledztwa, które trwa już dziesięć lat, nie
znaleziono dowodów na potwierdzenie alternatywnych hipotez, mówiących o
tym, że w katastrofa w Smoleńsku mogła być wynikiem zamachu.
Po południu w TVP wystąpił prokurator generalny i poinformował, że
zakończenie śledztwa może nastąpić dopiero wtedy, gdy zakończą się
analizy nagrań z czarnych skrzynek. - Chcielibyśmy je jak najszybciej
skończyć, ale pośpiech nie jest dobrym doradcą - powiedział.
Potwierdził, o czym była mowa wcześniej, że specjalistom Instytutu
Ekspertyz Sądowych udało się odcyfrować kolejnych kilkadziesiąt słów, z
których część będzie miała poważne znaczenie dla śledztwa. Dodał, że nie
ujawni na razie żadnych szczegółów. "Podtrzymuję to, co powiedziałem,
że będę sugerował prokuratorom prowadzącym postępowanie ujawnienie w
całości materiału, który znajdzie się w posiadaniu prokuratury po
zakończeniu badań przez Instytut, co nastąpi z początkiem przyszłego
roku."
Polscy prokuratorzy po raz kolejny zwrócili się do strony rosyjskiej o
możliwość przesłuchania w Rosji, z udziałem tamtejszych śledczych,
kontrolerów z wieży lotniska w Smoleńsku oraz pilotów rosyjskiego iła,
który odleciał, nie lądując, krótko przed katastrofą polskiego Tu-154 –
dodał. Ujawnił też że polscy prokuratorzy rozważają wezwanie tych
świadków do Polski, nie jest jednak pewne, czy kontrolerzy i pilot
jeszcze żyją.
Na pytanie, czy są jakieś dowody pozwalające realnie rozważać, że
katastrofa smoleńska była wynikiem "spisku" powiedział: "nie ma dowodów
na spisek - tak bym to określił".
Z kolei jeden ze specjalistów, odpowiedzialnych za badanie wraku
samolotu, nadal spoczywającego obok lotniska w Smoleńsku twierdzi, że
było to najbardziej wyczerpujące badanie dotyczące uszkodzeń
konstrukcyjnych. - Nie możemy zrozumieć, dlaczego niektórzy kwestionują
nasze badania, podczas gdy robimy wszystko co w naszej mocy, by w jak
najjaśniejszy sposób je przedstawić i informować o sposobach prowadzenia
śledztwa - zaznaczył. Dodał, że specjaliści już trzy razy w tym
okresie byli w Smoleńsku, aby fotografować kolejne elementy wraku
samolotu.
W wieczornym programie TVN24 gościem był poseł rządzącej partii, który
nie ma żadnych wątpliwości, co o prawidłowości prowadzonego śledztwa.
- Jątrzenie i podważanie tego, co zostało wykonane nie służy
wyjaśnieniu katastrofy. A opozycyjni politycy podważają wszystko, co jej
dotyczy. Nie przystoi grać tymi emocjami - wskazywał.
Poseł dodał, że od początku wyjaśniania przyczyn katastrofy Rosjanie
nie stwarzali żadnych problemów z przekazywaniem dokumentów. O
oryginałach czarnych skrzynek, o które od wielu lat proszą polscy
prokuratorzy mówił z kolei tak: - Oczywistym jest, że powinniśmy mieć
także dostęp do tych oryginałów i moim zdaniem mamy i jeżeli będzie
takie oczekiwanie, to zostanie ono spełnione. Ja nie czuję tych
problemów. Dziś wiem, że wszelkiego rodzaju oczekiwania są spełniane.
Natomiast gościem porannego pasma TOK FM był doradca prezydenta.
- Wielu Polaków jest rozgoryczonych, głównie wyborcy opozycji, uważają,
że śledztwo w sprawie katastrofy nie wygląda dobrze, a Rosjanie nas
lekceważą - zauważyła przeprowadzająca wywiad dziennikarka. - Ale oni są
formowani, pewnie sami z siebie nigdy by do tego nie doszli, gdyby nie
część mediów i polityków. - odpowiadał doradca. I tłumaczył: - Od
polityków powinniśmy wymagać odpowiedzialności. Nie od zwykłego
człowieka, który może być niedostatecznie poinformowany, wyedukowany,
świadom tego co się dzieje. Śledztwo posuwa się w takim tempie jak
posuwają się wszystkie śledztwa tego rodzaju. Tu nie ma drogi na skróty -
przekonywał doradca prezydenta.
----------
Wiadomość z ostatniej chwili:
Niepowodzeniem zakończyły się obliczenia pewnego astrofizyka, mające
obalić wnioski z symulacji wykazującej, że brzoza nie mogła oderwać
fragmentu skrzydła tupolewa.
Astrofizyk ten, na żądanie jednego z piekielnie nudnych blogerów,
przeprowadzał przez dziewięć lat obliczenia, polegające na sumowaniu
wszystkich energii drgań zerowych związanych ze wszystkimi możliwymi
długościami fal, jakie działały na skrzydło samolotu. Musiał zdecydować,
w którym momencie przerwać to sumowanie, ponieważ istnieje nieskończona
ilość długości fal, a nieskończenie małe długości fal mają nieskończone
energie. Po dodaniu tego wszystkiego do siebie uzyskał odpowiedź, że
próżnia zawiera nieskończoną kwantową energię drgań zerowych. Doszedł do
wniosku, że nie o to mu chodziło. A ponieważ w swoich obliczeniach
osiągnął szczegółowość na poziomie długości Plancka, musiał je wreszcie
zakończyć.
Zrezygnowany powrócił więc do badania gwiazdy Beta Pictoris i jej masywnego dysku pyłowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz