W pewnych kulturach przeważa przekonanie, że zemsta powinna być bardzo
dotkliwa, aby odstraszyć tych, którzy chcieliby podążać tą samą drogą,
co ofiara zemsty.
Właśnie minęły cztery lata od wiecu w Tbilisi, który był początkiem
pasma wydarzeń zmierzających swoją logiką do feralnego dnia 10 kwietnia
2010 roku.
12 sierpnia 2008 roku samolot, na pokładzie którego znajdował się
Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej oraz Prezydenci Litwy i Ukrainy, a
także Premierzy Łotwy i Estonii, wykonywał lot po trasie Warszawa –
Gandża. Miejscem docelowym była stolica Gruzji, zaatakowanej przez
zaborcze imperium, pragnące odzyskać wpływy w regionie, w którym dawniej
sprawowało niepodzielną władzę.
Kiedy na wiecu solidarnościowym, w obecności tysięcy ludzi oczekujących
na wsparcie całego świata, Prezydent Lech Kaczyński wypowiadał
następujące słowa:
[…] Żadne państwo nie ma prawa naruszać integralności terytorialnej innego państwa. Po
raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą
znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im
podlegać. My mówimy nie!
[...] I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze
państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj; na Polskę […]
nie przypuszczał, że w odległej o setki kilometrów stolicy agresora, wyrok już zapadł … pozostało tylko czekać na okazję.
Okazji trzeba było jednak pomóc. Dlatego też remonty rządowych tupolewów
zostały zaplanowane tak, aby w czasie wizyty w Katyniu, do dyspozycji
był tylko jeden. Poprzez nachalną propagandę, kwestionującą prawo
Prezydenta do korzystania z rządowej floty powietrznej, przygotowano
grunt pod to, aby kancelaria prezydenta nie żądała zbyt wiele, np. kilku
samolotów do Smoleńska, i wreszcie poprzez rozdzielenie wizyt na
uroczystości katyńskie zdefiniowano grupę pasażerów, która wraz z
prezydentem miała stać się ofiarą zemsty.
Ci, którzy być może nieświadomie uczestniczyli w tej grze, nie mają już
odwrotu. Poprzez swoje działania po 10 kwietnia zabrnęli za daleko.
Ale nie łudźmy się, że odkryte karty leżą już na stole - odkryte są tylko blotki. Figury dalej spoczywają zakryte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz